RelatioNet | Forum | Yad Vashem | Jewishgen | Sempolowska | MyHeritage | BabelFish |

07 kwietnia 2008

Historia Ireny / Irena's Story


"Pewnego dnia Maria Litwin przyprowadziła do nas kobietę- opowiada p. Janina- była to właśnie Irena. Jej mąż, też Żyd, był w offlagu. Ktoś przekazał wiadomość, że właśnie na Felińskiego 6 jest dom, w którym na pewno jej pomogą. Przyszła więc do nas Marysia Litwin z Ireną i prosiła o ukrycie jej u nas. Pan Lewandowski, skoczek spadochronowy z Anglii, który też u nas mieszkał potajemnie, stwierdził, że skoro mamy w domu już jednego Żyda [chodzi o Piotrka], to i drugi też może mieszkać. A jak będzie wpadka to i tak nie będzie miało znaczenia czy był jeden czy dwóch Żydów. I tak Irena Palenker, której później załatwiłyśmy papiery na imię Teodozja Guzy mieszkała u nas do końca wojny. Jak się potem dowiedziałyśmy, Irena mieszkała wcześniej u kogoś, oczywiście nikt nie wiedział, że jest Żydówką. Po jakimś czasie właściciel domu zaczął się nią interesować, flirtować i ze strachu o własne życie musiała się przenieść. Przez cały okres okupacji Irena mieszkała u nas, lecz ani razu nie wyszła na dwór, mimo iż rozjaśniła włosy. Oczy miała brązowe, i nie wyglądała na Żydówkę. Tak panicznie się bała, że ktoś mógłby ją złapać, że wolała siedzieć w domu. W międzyczasie piekła ciasteczka z moją mamą, robiła chodaki, które ja potem sprzedawałam. Dopiero po upadku powstania musiała wyjść z domu, ponieważ wszyscy warszawiacy byli prowadzeni do Pruszkowa. Tam nie wiedziała co ją czeka, kręciła się po całym terenie, strasznie bała się wywiezienia na roboty. lecz miała szczęście. Niemcy wzywali jakąś kobietę, Irenę Stankiewicz, lecz nie zgłaszała się. Po trzecim powtórzeniu nazwiska Irena podarła swoją kennkartę na imię Teodozja Guzy i zgłosiła się na miejsce tamtej kobiety. Dostała papiery i była wolna. Pojechała do Krakowa, gdzie wzięło ją do siebie pewne małżeństwo. Po jakimś czasie Irena przyznała się, że była Żydówką. Dopiero po jakimś czasie, gdy poprosiła znajomego lekarza o przetłumaczenie powodu zwolnienia okazało się, że kobieta miała być w 7 miesiącu ciąży! Na jej szczęście Niemcy nie sprawdzali, czy oczekuje dziecka. W czasie pobytu w Krakowie wyszła raz na ulicę i z łapanki trafiła do więzienia Montelupich. Tam po raz kolejny miała szczęście, ponieważ zainteresował się nią jakiś wyższy oficer niemiecki. Do dziś nie wiadomo czy współpracował on z Polakami, czy po prostu zlitował się nad nią. Od tego momentu Irena już do końca wojny nie wyszła z domu. Po wojnie udała się do Łodzi, gdzie została u Marii Litwin i oczekiwała powrotu męża. Gdy powrócił zamieszkali tam, on został dyrektorem MHD (dom handlowy), a ona urodziła córkę Anię. Gdy Ania skończyła 8 lat, sytuacja polityczna w Polsce nie była stabilna. Wtedy zdecydowali się przenieść do Izraela..."

"Przez cały czas o wojnie utrzymywałam kontakt z Ireną. Odwiedzałam ją w Izraelu, ona mnie w Warszawie. Po jej śmierci nadal utrzymuję kontakt z jej córką, Anią..."




Irena Palenker. Zdjęcie powojenne. / Irena Palenker. A picture taken after the war.




Córka Ireny, Ania z synkiem. / Caughter of Irena, Ania with her son.



_____________________________________________________________________

„One day Maria Litwin brought a woman over to our house- Mrs. Janina tells us- and that was Irena. Her husband, also Jew, was in an offlag. Someone passed a message thet there’s a house by Felińskiego 6, and they would surely help there. So Maria came to our house with Irena and asked if we could hide her. Mr. Lewandowski, a parachute jumper from England, who unofficially lived at our house, said that since we have one Jew under the roof [ Piotrek], another one can stay too. And if there’s a set- back, it won’t matter if there was one or two Jews.
And that’s how Irena Palenker, which had fake papers for Teodozja Guzy, lived at our house until the end of the war. As we found out later, Irena lived at some other place, and nobody knew she was Jewish. After a while the owner of the house started to be interested in her, flirting and visiting. In fear of her life she had to move. During the period 1941- 44 Irena lived at our house, but never left it, even though she died her hair blonde. She had brown eyes and didn’t look like a Jew at all. She used to bake cookies with my mom, made sabots, which I sold afterwards. After the end of the Uprising she had to walk out of the house, as all the habitants of Warsaw were led to Pruszków.
She didn’t know what would happen then, she walked around the whole area, terribly afraid of being taken to Germany to work, but she was lucky. Germans kept on calling some woman, Irena Stankiewicz, but she wouldn’t come out. After the third call Irena ripped her kenncard to pieces and took that woman’s place. They gave her papers and she was free, so she went to Cracow, where some marriage took care of her. After some time Irena revealed that she was Jewish. One day she asked her friend who was a doctor to translate the reason why the germans let her go. It turned out that the woman was to be pregnant for 7 months! Lucky for her, the germans didn’t check anything.
During Her stay In Cracow, Irena went out to the street once, was cought and taken to Montelupich prison. That was when she was lucky again, because some important german officer notoiced her. Until today we don’t know whether he co-operated with the Poles or simply took a pitty on her. After that situation Irena never left the house before the end of the war. Then she went to Łódź, where she stayed at Maria Litwin’s house and awaited her husband. When he came, they moved in, he became a manager of MHD (shopping center), she got pregnant and gave birth to Ania. When their only daughter turned 8, the politic situation wasn’t very stable. That’s when they decided to move back to Israel…”


"All the time after the war I kept in touch with Irena. Now that she's gone I still keep in touch with her daughter Ania..."






Zdjęcie Ireny zrobione u niej w domu już w Izraelu. / A picture of Irena taken at her house in Israel.


Brak komentarzy: